UNOFFICIAL
39 CANADIAN BRIGADE GROUP BULLETIN
Gruis edition
Nr 134/2555
W miniony weekend zakończył się już drugi turniej koszykówki organizowany przez ósmy pluton (to ten co się nie pierdoli). Tym razem zanotowano znacznie większą frekwencje. W turnieju wzięło udział aż dziewięć plutonów. Przed turniejem odbyły się również konkurs rzutów za trzy oraz konkurs wsadów. Najlepszym zza linii 7,25 okazał się Prv. Kanagero z 8-go plutonu, na drugim miejscu uplasował się Prv. John Mullin z 1-go plutonu, natomiast trzeci cpl. Henry Stockton z 1-go medycznego. Natomiast wsadzanie piłki z góry najlepiej wyszło Prv. Allanowi Carterowi z 1-go plutonu, zaraz za nim cpl. Ray Webber z 14-go plutonu oraz Prv. Patrick O'Neal. W samym turnieju nie doszło do żadnych niespodzianek na pierwszych trzech miejscach te same zespoły co w pierwszym turnieju. Zresztą wyraźnie odstające umiejętnościami od reszty (zwłaszcza 1 pluton). Organizatorzy obiecują trzecią edycje turnieju, to że tym razem zwyciężą (ale w to nikt nie wierzy) oraz co dla nas najważniejsze występ zespołu CHEERLEADERS złożony z naszych cudownych pań. Turniej cieszył się ogromną popularnością nie tylko wśród szeregowców. Na trybunach zasiadło wielu oficerów podziwiając swoich chłopców na parkiecie. Nie potwierdzone plotki głoszą, że pojawił się nawet sam sgt. John “Żyleta” Riddick. Ale nie udało nam się tego potwierdzić. W każdym razie nie możemy się już doczekać kolejnego turnieju (zwłaszcza z uwagi na występ cheerleaderek!!). Oto ostateczna klasyfikacja turnieju:
Panowie (i Panie) W końcu w naszej jednostce pojawił się 8 pluton. Dla nowych - to ci łysi kolesie, którzy podpadli dowództwu i przydzielono ich do sierżanta Riddicka. Kolesie zajebiście musieli się bawić, ponieważ wrócili z urlopu 3 tygodnie przed czasem i czekała na nich delegacja smutnych panów w hełmach z napisami MP. Po dwóch tygodniach 8 pluton wyszedł na wolność. Witamy. To było w piątek, tydzień temu. 8 się naprawdę nie pierdoli. Riddick też nie. Dzielni chłopcy, i jedna dziewczynka (dobrze jej tak, nie chciała się ze mną przespać!!!!) od poniedziałku intensywnie ćwiczą. Robią wyścigi z jeepem sierżanta (nie wiedzą, że tego się nie robi?) a jeden krzyczy że się nie pierdolą. To widać. Po takim zmęczeniu też, by mi się nie chciało pierdolić. Chyba że tego żołtka, który wydziargał sobie napis po japońsku na czaszce:“8 się nie pierdoli”. W tej chwili można jeszcze obstawiać zakłady co z nim się stanie w sobotę. Chłopaki, nie zróbcie mu dużej krzywdy obstawiłem, że już w środę będzie mógł chodzić.
Jak zwykle upraszamy o nieprzysyłanie ogłoszen matrymionalnych bo i tak ich nieopublikujemy, a przychodzi ich tyle, że można by drugi biuletyn z nich zrobić.
Pijany generał wybrał się na polowanie. Idzie przez las wraz ze swym adiutantem i niesie gotową do strzału broń. Nagle coś w krzakach zaszeleściło. Generał bez wahania strzela. Adiutant wbiega w krzaki, aby sprawdzić celność strzału. Po chwili wraca. - Melduje generale, że zastrzeliliście krowę. - Krowę? To niemożliwe. Zwyczajna krowa nie włóczy się po nocy w lesie. To musiała być dzika krowa. Idą dalej Znowu coś zaszeleściło. Generał znowu strzela. Adiutant wbiega w krzaki i po chwili wraca z meldunkiem: - Nic nadzwyczajnego, generale. To był dziki szeregowiec.
Porucznik do sierżanta: - Ile osób przyjdzie na dzisiejszą imprezę do kantyny? - Jeśli pan porucznik przyjdzie to będzie nas 10 osób. Jeśli pan nie przyjdzie, to będzie nas około 50 osób.
- Jakie kroki należy przedsięwziąć kiedy spotka się wściekłego sierżanta? - Jak najdłuższe!
W pociągu w jednym przedziale siedzą żołnierz - szeregowy, generał, matka i jej 18-letnia córka. W pewnej chwili pociąg wjechał do tunelu, zrobiło się zupełnie ciemno. Słychać głośne plaśnięcie, jakby uderzenie w policzek. Pociąg wyjeżdża z tunelu. Co sobie myślą te cztery osoby? Matka: Oho, któryś z panów próbował dobierać się do mojej córeczki, a ona wymierzyła mu policzek. Córka: Oho, mamusia ma jeszcze powodzenie. Generał: No tak! Żołnierz skorzystał, a ja dostałem. Żołnierz: Jak jeszcze raz wjedziemy do tunelu, to znowu dam generałowi po gębie…