Table of Contents

Historia G4SA - część I

Najwyższy czas spisać historię G4SA. W tym dokumencie zostaną opisane wydarzenia, w których udział wzięły postacie graczy. Jednostka G4SA została powołana w specjalnych okolicznościach. Zaważyło to na późniejszym wykorzystaniu jej żołnierzy. W przeciwieństwie do oddziału USA SSTIII , G4SA nigdy nie została użyta w celu ukrycia działalności związanej z obcymi. Przez pewien czas, wykorzystywano nawet tą jednostkę w celu likwidacji możliwych zagrożeń związanych z ksenomorfami (do najbardziej spektakularnych należy zniszczenie statku transportującego jaj obcych “Santeo” oraz przechwycenie i likwidacja wyników badań nad obcymi). Nie oznacza to jednak iż rząd Kanady był czysty. Miał dojścia do wyników badań korporacyjnych. Jednak użycie G4SA w celu załatwiania prywatnych spraw było niewykonalne w tym czasie.

Początek

Rok 2552 - grupka młodych mężczyzn wstępuje do wojska. Przechodzą standardowe szkolenia, po półrocznym okresie część najlepszych żołnierzy dostaje propozycję przejścia do Oddziałów Specjalnych Kanadyjskich Sił Kosmicznych - Space Wolves. Nowi żołnierze dostali przydział na krążownik klasy Toronto CSS Bogirvill. W tym czasie na owym statku pełniła służbę grupa Borsuków. Młodzi dostali przydział do oddziału Howlers. Byli to:

Każdy z nich był wyjątkowy. Ludzie, którzy zaproponowali im służbę w siłach specjalnych, podejrzewali, iż staną się najwyższej klasy specjalistami. Nie mylili się. W kwietniu 2553 roku, po trzymiesięcznym okresie aklimatyzacji i treningach na statku, oddział Howlers został skierowany na półroczne szkolenie na Anarii, najmniejszym kontynencie planety Nair. Szkolenie rozpoczyna co pół roku około 400 kursantów, kończy je mniej niż 100. Oprócz szkoleń żołnierzy ze Speca Wolves, trafiają tutaj także żołnierze innych formacji w celu zdobycia specjalizacji. Wszyscy kursanci ubrani są w takie same mundury, na których nie ma żadnych dystynkcji. Nikt nie wie, czy jego kolega ze szkolenia nie jest przypadkiem oficerem Floty, lub też sierżantem z oddziałów piechoty. Dopiero ci, którzy zakończą szkolenie, w ostatni dzień mają obowiązek stawienia się na apelu w galowych mundurach swoich formacji. Wracając jednak do szkolenia, grupa Howlers zakończyła je w pełnym składzie. Zdarzyło się to do tej pory raz. Inną sprawą jest to, iż Howlers liczyli w momencie szkolenia zaledwie 5 osób. I były to osoby wyselekcjonowane. Żołnierze nie wiedzieli wtedy, że właśnie zaliczyli pierwszy stopień na schodach prowadzących do jednostki G4SA.

[Uwagi]

Fly:

1. co do opisu szkolenia na Anarii, punktu “Zapoznanie z uzbrojeniem nietypowym, wykorzystywanym do specjalnych akcji”: - to oznacza mniej więcej, że jeśli jesteś np. pilotem kosmicznym - każą ci lecieć W ATMOSFERZE, WIROPŁATEM !!!, BEZ WCZEŚNIEJSZEGO TRENINGU NA SYMULATORZE !!!, nie mówiąc oczywiście twojemu instruktorowi, że robisz to pierwszy raz, i zobaczą czy się zabijesz, czy nie.

Chrzest

Po cyklu szkoleniowym wrócili na CSS Bogirvill, na którym pełnili patrol bojowy (jak inne oddziały Space Wolves po szkoleniu). Pierwsza misja bojowa odbyła się w listopadzie 2553 roku. Wtedy to, komputer krążownika, przekazał dowódcy oddziału informację o sygnale SOS ze statku transportowego Thor. Grupa uderzeniowa poleciała na transportowiec. Na pokładzie znaleziono trupy załogi. Brakowało jednego człowieka - komputery podawały informację, że człowiek ten wszedł do śluzy i otworzył drzwi. Ślady na pokładzie wskazywały na to, iż załoga walczyła ze sobą. Część ludzi z załogi popełniła samobójstwo. Żołnierze zabezpieczyli ślady, i wycofali się na swój statek. Thor został przejęty przez zwykłe wojsko. Długopo misji dowiedziano się, iż statek Thor przewoził środki bojowe. Na ironię, środek ten miał być wykorzystany dla własnych żołnierzy, w celu zwiekszenia agresji i polepszenia skuteczności walki. W praktyce spowodował szaleństwo, samobójstwa i walkę wśród załogi cywilnego statku. CSS Bogirvill kierował się w stronę planety Alioth, gdzie istniało zagrożenie koloni.

II misja bojowa

Alioth, planeta górnicza. Kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. Lasy. Jedno duże miasto. W najbliższych latach planowana kolonizacja. Planeta leżąca daleko od Układów Centralnych. Ludzie na jej powierzchni chcieliby odłączyć się od Kanady, uniezależnić od korporacji. Niestety, pełna niepodległość jeszcze nie wchodzi w rachubę. Piraci oraz przemytnicy są częstymi bywalcami na tej planecie. Pogróżki jakie otrzymały władze kolonii spowodowały, iż wojsko postanowiło wysłać dwa oddziały do ochrony zarządu kolonii i kopalni. Borsuki i Howlers polecieli w stronę planety. Prom zrzutowy Borsuków został zestrzelony około 1200 metrów nad powierzchnią planety. Prom Wyjców oberwał w jeden z silników, ale wylądował cało. Dowódca, porucznik Aron zadecydował, że należy zająć centrum łączności w pobliżu lądowiska. APC oraz uszkodzony dropship stanowiły wsparcie. Ice wraz z karabinem snajperskim zaczaił się na wzgórzu. Spinoza, sierżant Klen, porucznik Aron, oraz Priest ruszyli w stronę budynków. W momencie walki, Ice oddał kilka strzałów, po czym dołączył do swoich. Przeciwnik uszkodził APC, którym jechał Penny. Walka była krótka. Żołnierze dotarli do głównego budynku. Strzały z dachu dosięgły Spinozę, który raniony, nie kontrolował ognia ze smartguna, seria poszła po poszyciu własnego dropshipa. Priest oberwał odłamkiem podczas wkraczania do budynku. Najcięższa akcja czekała Ice'a, Penny'ego, Arona i Klena - wkraczali do pomieszczenia, gdzie trzymano zakładników. Tutaj okazał się pomocny Fly, który wykorzystał reflektory promu do oślepienia ludzi wewnątrz wieży kontrolnej.

[Uwagi]

Fly:

Co do powyższego (podkreślonego fragmenu): ładnie to wygląda w opisie, nie ? W rzeczywistości mało się nie posrałem pod siebie ze strachu, bo taka akcja mogła się skończyć zdjęciem dropa z przenośnego SAMa - gdyby go mieli. Paradoksalnie - może właśnie to, że Spinoza strzelał do mojego dropa, zdezorientowało przeciwników na kilkanaście sekund - nie wiedzieli po czyjej stronie jest ten drop - a to wystarczyło moim chłopcom.

Penny:

Wybacz Fly, ale z drugiej strony wyglądało to po stokroć… chmmm… ciekawiej. Ty mało się nie posrałeś, ja miałem praktycznie już pełne gacie! Czy ktoś wie, jak wygląda dropship od mordy, z wymierzonymi w ciebie, właśnie rozpędzającymi się lufami wielkokalibrowego i szybkostrzelnego karabinu maszynowego? Nie? No to nieco opowiem Wam o tym uczuciu: smród w gaciach, plama przy rozporku i nieco śliny na brodzie. Spinoza miał smarta… ha! Fly miał tego pokładowego potwora… HA! A co miał Penny? Standard, sam standard! Jakiś pistolecik i śmieszną pukawkę… Nic to! Boże błogosław wyszkolenie i godziny harówy na poligonach oraz pomieszczeniach zamkniętych! Mimo ślizgających się nieco na tyłku spodni załatwiliśmy frajerów na cacy! Dobra robota, Fly! Świetna robota, MY! A, kurwa! Browar needed… Budynek został zdobyty. Priest mimo rany, musiał zająć się rozbrojeniem bomby umieszczonej na wieży antenowej. W tym czasie, walkę toczyły pozostałości Borsuków. Obydwa oddziały zajęły wieżę kontrolną oraz sąsiednie budynki. Czekano na posiłki.

Urlopy

Po powrocie do Układów Centralnych, żołnierze otrzymali przepustki oraz kilka miejsc, gdzie mogli udać się na wypoczynek. Fly i Penny wybierali ostatni - im trafił się wylot (który wliczał się niestety do czasu urlopu) trwający ponad tydzień, na planetę europejską Sagita. Dopiero gdy rozpoczęli podróż przestali żałować. Statek, którym przyszło im lecieć przypominał najwspanialszy pałac. Był to liniowiec Queen Elizabeth V, największy statek Europejko-Kanadyjskich Linii Pasażerskich (ECPL). W każdym układzie, przez który przelatywał, robiono bal, witano nowych pasażerów, żegnano starych. Tutaj wydarzyło się kilka interesujących rzeczy, a także Fly spotkał swoją przyszłą żonę. Jak sam to wspomina:

Spotkaliśmy Ann już na trapie do Quenn Elizabeth V. Dlatego właśnie (na początku dlatego) tak uparłem się że ją poderwę - “Jeśli uda ci się poderwać pierwsza laskę jaką zobaczysz na początku urlopu - urlop będzie udany - tak mówią”. Zauroczenie przyszło dopiero na Sagicie, a prawdziwe uczucie dopiero po drugiej akcji na QEV. W ramach początkowych kłótni z Pennym, który też miał na nią (Ann) chrapkę, próbowałem wykorzystać swoje starszństwo stopnia itp. Jako, że Penny i tak już nie żyje, jako pikantny szczegół można też dodać, że pierwszego wieczora schlał się tak, że zarzygał sobie wyjściowy mundur.

Penny:

Nie no, nawet pośmiertnie, ale jednak - te kalumnie muszą zostać zdementowane. Po pierwsze i bardzo istotne: Fly zabierał się do Ann jak młody himalaista do Everestu. “Chmmm, tędy nie… Może tą drogą? A może jednak północną ścianą? A może złoję od frontu? No nie wiem…” tak mniej więcej można by przełożyć na ludzki rozterki Fly'a. Babeczka konkretna jak diabli, taki mały babski demon - nic tylko dopiąć uprząż i jechać w siną dal! A tu - dupa blada! Zamiast brać się do roboty, musiał biedny Fly pół galaktyki przemierzyć, żeby wreszcie się do roboty wziąć. W związku z tym - po drugie: nie rzygałem wcale dlatego, że się schlałem, ale dlatego, że wizja tej paranoi wprowadziła me głębokie jestestwo w szaleńcze rozedrganie! Jest jeszcze jedno porzekadło: jak uda ci się rzucić pawia przy pierwszym piciu, to urlop już jest udany!

c.d.

Penny korzystał z tego czasu intensywnie, podrywając pasażerki. Podczas balu, zaraz po północy, gdy Fly wraz z Ann byli w sali balowej, a Penny odpoczywał w kajucie, rozległy się strzały z broni automatycznej. Do sali balowej wkroczyło kilku uzbrojonych mężczyzn. Zaczęli straszyć ludzi. Zabito kogoś z obsługi. Kilku gości zemdlało. Fly zerwał oznaczenia Sił Specjalnych. I podał się za medyka. Wysłano go wraz z rannymi do przedziału medycznego. W tym czasie jeden z pasażerów, wysoki, elegancko ubrany mężczyzna zaczął rzucać się do napastników. Dostał kolbą w twarz i padł na ziemię. “Głupi arogancki synalek bogacza” pomyślał Fly. “Po cholerę to robisz, chcesz dać się zabić? To nie jest film”. Nie mógł mu jednak pomóc. W przedziale medycznym zaatakował jednego z terrorystów. Zdobył broń i comlink. Wyruszył na łowy. Dostał się do pomieszczeń serwisowych statku, gdzie korzystając z połączeń telekomunikacyjnych nadał sygnał SOS (alfabetem Morse'a - włączając i wyłączając główny nadajnik). W tym czasie Penny zadziałał podobnie. Wyruszył na szukać Fly'a. Zdjęli pojedynczych terrorystów, którzy mieli nieszczęście zapuścić się zbyt daleko od sali balowej, po czym ruszyli w stronę mostku. W tym czasie terroryści przygotowywali odwrót. Nie udało im się zdobyć to po co przybyli. Nowy kapitan statku nie znał potrzebnych informacji, zaś oficerowie zginęli podczas zajmowania mostku. W stronę statku prawdopodobnie zmierzały już pojazdy Sił Specjalnych. Przygotowano więc ucieczkę. Jako zakładnika zabrano współwłaściciela ECPL. Na sali balowej zaś doszło do strzelaniny. Mężczyzna, który popisowo dał się pobić podczas ataku terrorystów, zaatakował jednego nożem, po czym wyrwał mu broń. Otworzył ogień do napastników umiejscowionych na balkonie nad salą balową po czym ruszył w stronę mostku. Tam doszło do spotkania z Fly'em i Pennym. We trójkę wkroczyli dna mostek, oraz w korytarz ewakuacyjny. Tam dopadli jednego z terrorystów. Zasłaniał się zakładnikiem. Trzymał przestraszonego, pięćdziesięcioletniego mężczyznę przed sobą, do głowy przykładał mu pistolet. “Rzućcie broń” - krzyknął po czym kątem oka obserwował drzwi śluzy. Jeszcze 20 sekund i będzie bezpieczny w promie. Vega pierwszy odłożył karabin, za nim postąpili tak Penny i Fly. Penny wiedział, iż Vega miał za paskiem pistolet. Następna sekunda spowodowała, iż Vega zyskał sobie przezwisko Kowboj. W chwili gdy się prostował po odłożeniu M41 na podłogę, sięgnął ręką za pasek, wyszarpnął broń i oddał jeden strzał. Terrorysta padł martwy na ziemię. Później dopiero Penny i Fly dowiedzieli się, iż Vega (imię Vincent, i jeśli komuś się wydaje, że wie skąd wziąłem imię i nazwisko, to założę się, że się myli) jest synem właściciela ECPL, tego mężczyzny, który był ostatnim zakładnikiem. Prom z terrorystami odleciał, a na statek wkroczyły siły specjalne. Nie miały za dużo do roboty. Fly odrzucił broń i głośno krzyczał, że są oni z sił specjalnych, oraz na dowód tego podawał treść wiadomości jaką wysłał ze statku. Fly, Vega oraz Penny zostali zaproszeni na bal u ambasadora Kanady. Urlopy im się trochę przedłużyły. Fly spotkał się na Sagicie z Ann, która otrzymała urlop. Zakochał się. Do jednostki wracali oddzielnie. Fly poleciał pierwszy. Penny miał tydzień roboty jako kierowca jakiegoś VIPa na Sagicie, zaś Cowboy załatwiał przeniesienie do oddziału Howlers. W końcu cała trójka się spotkała.

[Uwagi]

Penny:

hmm… Wygląda łatwo, miło i przyjemnie, co? Otóż wcale tak nie było! Tu chyba po raz pierwszy przekonałem się, co znaczy działanie w pojedynkę. Dobra rada dla wszystkich marzycieli o wojowaniu w lepszej sprawie: to potężne gówno! Nie dajcie się w to wrobić! Kilka razy dobrze przemyślcie swoją decyzję… Nie ma nic pięknego w cichym mordowaniu. Nie ma nic romantycznego w ginących zakładnikach. I, w końcu, nic nie jest warte czołgania się kilometrami przewodów wentylacyjnych! Tak moi drodzy, sława i chwała to dwa puste słowa. Dopóki nie przyłożysz komuś noża do gardła, nie dociśniesz, nie wykonasz szybkiego i wręcz pieszczotliwego ruchu, po którym poczujesz krew na swoich dłoniach i rzężenie ofiary… Dopóty nie wiesz nic o zabijaniu. Ale później miło było, nie ma co! No i Vincent. Pokochałem tego faceta jak brata. Wtedy to chyba po raz pierwszy piłem PRAWDZIWĄ wódę. O bogowie…

Powrót na Queen Elizabeth V

Do oddziału w tym czasie dochodzą:

Razem ćwiczą. Ich spokojna służba zostaje przerwana wezwaniem na akcję. Queen Elizabeth została porwana. Nie wiadomo nic o napastnikach, brak łączności ze statkiem. Do statku można wysłać tylko jedną grupę uderzeniową w małym promie wywiadu, który może niepostrzeżenie zbliżyć się do liniowca. Jest jeden problem - statek nie jest przeznaczony do desantu i potrzeba bardzo dobrego pilota.

[Uwagi]

Fly:

Co do powyższego (podkreślonego fragmenu):
Taak, trochę szczegółów do tego lakonicznego opisu. Prom miał tylko podstawowe funkcje nawigacyjne, kupę urządzeń maskujących i zakłócających, żadnego uzbrojenia. Terroryści kontrolowali mostek Queen Elizabeth V, wszystkie jej systemy wykrywające i ostrzegające. Jedyną szansą był dolot od rufy i zacumowanie do śluzy serwisowej napędu - dokładnie pomiędzy dyszami głównych silników - miłe, prawda ? Prom przez cały czas dolotu do statku aż do wejścia za rufę w cień radarowy statku, miał udawać na radarach QEV zabłąkany asteroid - jeszcze lepsze. Wyglądało to tak: Nawigować przez pole asteroidów tak, żeby z niego wylecieć w stronę statku z prędkością dostatecznie dużą, żeby załoga nie umarła z zimna w trakcie dolotu (zaraz wyjaśnię dlaczego). W momencie wylotu z asteroidów wyłączyć wszystkie systemy statku oprócz dostarczania tlenu, żeby nie wykazywać na radarach i skanerach QEV żadnej aktywności elektrycznej obiektu (powoli robi się zimno). Dryfując dolecieć do rufy statku, nawigując bez przyrządów oczywiście, ze świadomoscią, że każde chwilowe włączenie silników sterujących dla poprawienia kursu może oznaczać wykrycie i natychmiastowe rozwalenie przez uzbrojenie statku pirackiego, lub systemy ochronne QEV. Przelatując tuż za rufą zmienić gwałtownie kurs i ręcznie, bez wspomagania systemów QEV dobić do śluzy serwisowej napędu statku, która ma około 2 m średnicy ! Modląc się żeby ktoś przypadkiem nie wpadł na pomysł włączenia głównych silnoków QEV.

To zdarzyło się naprawdę, podczas prawdziwej sytuacji bojowej. Czy ktoś jeszcze ma ochotę narzekać na “niedorzecznie trudne, wyssane z palca i nierealistyczne założenia symulacji treningowych” ?

Słówko od Schamanna:

to tyle - choć wątpię żeby jakikolwiek rekrut zaczął przez to poważnie traktować symulacje :-) - sam tego nie robię w WCRPG, choć wiem że to ważne ;)

c.d.

Drugim problemem jest brak oddziału, który w maksymalnie 10 osób mógłby opanować liniowiec takiej wielkości co QEV. Dowództwo zwleka. Napływają kolejne rozkazy. Wstrzymywane są decyzje wysłania grupy interwencyjnej. Przypuszcza się że na statku może być do 50 napastników, dobrze wyszkolonych. Szanse na przetranie QEV oceniono na 0%, wtedy zdecydowano wysłać oddział Howlers - trójka z żołnierzy tej grupy, brała już udział w akcji na pokładzie tego liniowca. Przewidywano, iż z Howlers przeżyją 2 osoby, uratuje się około 30% pasażerów. Ale to i tak więcej niż 0. Grupa Howlers ruszyła do akcji. Około godziny 1:20 prom wyruszył w stronę QEV. Wkroczono od rufy. Żołnierze poruszali się tunelami serwisowymi do połowy statku. Następnie dwie grupy: pod dowództwem Penny'ego oraz Fly'a wyruszyły w stronę sali balowej. Cel był jasny: zająć pomieszczenia ochrony, wyczyścić salę balową, zapewnić bezpieczeństwo pasażerów. Następnie odciąć mostek. Nie wdawać się w niepotrzebną walkę. Zadbać tylko o bezpieczeństwo pasażerów. Dać sygnał do ataku i wytrzymać do czasu wkroczenia pozostałych grup interwencyjnych. Podczas wkraczania do sali balowej ginie Petra Towney, otrzymała serię z karabinu w plecy, wpadła przez balkon i z wysokości kilkunastu metrów spadła na posadzkę. Złamała kark.

[Uwagi]

Penny:

Co do powyższego (podkreślonego fragmenu):
Jezu Chryste Niebieski… Petra! Dlaczego mi to zrobiłaś? Dlaczego mnie słuchałaś? Dlaczego nie odwróciłaś się na czas? Dlaczego nie zabiłaś tego skurwiela stojącego za Twoimi plecami? Dlaczego wykonywałaś moje rozkazy?! Dlaczego wykonywałaś moje rozkazy? Dlaczego wykonyw… DLACZEGO do kurwy nędzy?!?!? Może jeszcze byś żyła… Może… Jezu, muszę się napić.

c.d.

Podczas starcia, w głowę obrywa Tony. Traci przytomność. Komputery podają, iż włączono systemy autodestrukcji. Fly rozgląda się za Ann. Wie, że gdzieś jest na statku. Zaczyna zachowywać się irracjonalnie. Nikt z żołnierzy jednak nie przejmuje dowództwa. Zaczyna się ewakuacja nieświadomych pasażerów. Fly wraz z Icem biegną do medycznego, gdzie podobno jest Ann. W tym czasie kończy się ewakuacja statku. W ostatnim momencie Fly wraz z Ann i Ice niosący jednego z rannych docierają do kapsuł ratunkowych (dopisek MG: sądziłem iż zginą, ale mieli więcej szczęścia jak rozumu). O godzinie 04:15:16 następuje eksplozja statku. Jeden prom z terrorystami został zestrzelony przez myśliwce. Drugi skrył się w pasie asteroid. Uratowano 27 ze 126 członków załogi oraz 279 z 312 pasażerów. Zatrzymano 3 terrorystów. Komisja badająca okoliczności eksplozji statku doszukała się błędów w procedurze. Penny został wyrzucony z oddziału Howlers. Pozostali otrzymali nagany i skierowano ich do małej bazy na Gruis.

Likwidacja oddziału Howlers

W lipcu 2554 roku, Priest wyczytuje informację o tym, iż od dwóch tygodni nie istnieje oddział Howlers. Wszyscy udają się do dowódcy. Potwierdza zasłyszane wieści. Daje im możliwość wyboru - inna jednostka Space Wolves, albo dalsza służba w oddziale, który w tej chwili przekształca się w jednostkę do zadań specjalnych G4SA. Wszyscy pozostali. Wtedy dowiedzieli się, iż ają podwójne akta. W oficjalnych figuruje nagana oraz przeniesienie do oddziału Werewolves. Te drugie zaś zawierają informację o odznaczeniu za waleczność. Przewieziono ich na Wolfa, gdzie poddano morderczemu treningowi. Do oddział wrócił Penny oraz dołączył Blondi. Dowódcą został młody oficer, John Rider, callsign “Boss”. Od niego dowiedzieli się, iż projekt sformowania jednostki specjalnego przeznaczneia, dysponującej nietypowym sprzętem i bardzo szybkim statkiem kosmicznym istnial od dawna. Planowano wyselekcjonować najlepszych żołnierzy Space Wolves i skierować ich odo nowotworzonego oddziału. Rząd przekazał jeden z szybszych statków kosmicznych jakie wyprodukowano (istnieje tylko kilka sztuk, jedną dysponuje wywiad USA, jedna jest w posiadaniu Wywiadu Rosji, Europa i korporacje używają swoich jako szybkich statków kurierskich). Statki te są drogie w utrzymaniu. Zabierają niewielki ładunek i niewielu ludzi. Kanada, której nie stać było na spiskowanie, postanowiła zbudować G4SA, oddział, którego przeznaczeniem byłoby dbanie o interesy Kanady. Ratowanie obywateli Kanadyjskich w całym znanym kosmosie. Plany odnośnie G4SA są oczywiście większe. Docelowo, liczy się na podpisanie układów o pomocy, zwiększenie jednostki do 6-8 grup uderzeniowych, oraz wykorzystanie statków USA i Europy. Na razie jednak to tylko odległe marzenia. Możliwe że projekt G4SA nie ujrzałby jeszcze przez wiele lat światła dziennego, gdyby nie kolejny atak na Queen Elizabeth. Przyspieszono decyzję o powołaniu jednostki antyterrorystycznej G4SA do życia.

Chrzest bojowy G4SA

Pierwsza akcja bojowa odbyła się po około miesiącu od powołania G4SA. Pech chciał, iż w tym czasie do Fly'a przyleciała Ann. Alarm obudził go w nocy, zostawił jej kartkę że niedługo wróci i wybiegł. Na planecie Debora istniało laboratorium korporacji New Horizon, w którym prowadzono badania nad bronią biologiczną. Cel: zniszczyć laboratorium. Zasady otwierania ognia: bez ograniczeń.

W nocy, wkroczono do kompleksu. Ochrona zginęła nie wiedząc co się dzieje. Żołnierze zbiegli na poziom drugi. Doszło do rzezi śpiących ochroniarzy. Jedna grupa udała się do laboratoriów w celu założenia ładunków. W tym czasie Fly dokonał wyboru. Nie strzelił przeciwnikowi, który odrzuciwszy broń uciekał w głąb pomieszczenia. Dobiegł do terminala. Wcisnął klawisz. Pociski z karabinu Fly'a rozerwały mu głowę. Niestety, było już za późno. W chwili ogłoszenia alarmu, ochrona z wnetrz bazy, eskortowała VIPów do podziemnego hangaru z promem. Penny wybiegł na nich. Nie zginał. Oni też nie. Doszło do walki. Sensei rzucił granat w silniki promu, eksplodował. Sensei był ranny. W laboratorium oberwał Cowboy. Priest w tym czasie pilnował wejścia. Z ukrytej windy wynurzył się jakiś stwór. Otworzył do niego ogień. Kwas zamiast krwi szybkie ruchy. Oprócz tego po kompleksie poruszało się kilka zwierząt wyposażonych w broń i sterowanych przez komputer. Zniszczyły dwa alieny, jednak jeden ochlapał Blondiego. Kwas przeżarł się przez armorkę i uszkodził rękę. Pozostali udali się na dolny poziom. Tam ostatni ksenomorf przebiegając zranił Fly'a. Baza została zdobyta, zaminowana. Wysadzona w powietrze.

[Uwagi]

Penny:

Co do powyższego (podkreślonego fragmenu):
Komentarz: w dupę sobie wsadźcie takie akcje! Co to, kurwa, miało niby być? Laboratorium? Pieprzone zoo, w którym staliśmy się zwierzyną, ot co to było! Słuchaj chłopaczku (kimkolwiek jesteś), jeżeli widzisz coś, co stoi na dwóch “nogach”, ewentualnie zapieprza po ścianach, ma ogon i taką obłą, dziwną głowę, w której są tylko szczęki - nie myśl!!! Strzelaj! Aha, nie miej złudzeń - nie warto uciekać…

Kilka słów o bazie BBG8

Ośrodek ten powstał wiele lat temu, jako centrum badań nad roślinnością używaną w procesie terraformingu. Tak naprawdę był to ośrodek badań nad bronią biologiczną. W budynku znajdowała się olbrzymia kopuła pod którą znajdował się ogród z eksperymantalnymi roślinami. W centrum znajdowała się pokrywa zasłaniająca ewakuacyjny prom, umieszczony pod ziemią.

W latach 50-tych XXVI wieku w BBG8 umieszczono pokazowe egzemplarze nowej broni. Były to zwierzęta wyposażone w broń energetyczną, ktrórą kierował komputer. W bazie umieszczono kilka panter oraz małp, która w okolicach głowy miały umieszczoną instalację pozwalającana dołączenie uprzęży z bronią energetyczną. Tak wyposażone zwierzęta miały stanowić ochronę ośrodków położonych na planetach klasy ziemia, gdzie znajdowałoby się dobrze rozwinięte życie zwierzęce i roślinne. Komputer umieszczony wobroży, odbiera i analizuje impulsy przesyłane przez mózg zwierzęcia. Otrzymanie sygnału radiowego włączającego uzbrojenie powodowało uaktywnienie broni, oraz “obudzenie” zwierzęcia. Zaczynało ono reagować na obecność ludzi. Rzucało się na osoby nie posiadające identyfikatora rozpoznawanego przez czyjniki na obroży zwierzęcia. W momencie, gdy zwierzę atakowało włączała się broń energetyczna - zabijająca przeciwnika. System ten jest wykorzystywany przez niektóre korporacje do ochrony na własnych planetach. M.in. na planecie Debora, w taki sposób chroniony jest obszar wyspy należącej do korporacji BTL. System ten spełnia swoje zadanie, ale niestety jest bardzo kosztowny.

Drugim zastosowaniem bazy BBG8 stało się badanie ksenomorfów. Organizmów, których istnienie owiane jest tajemnicą. New Horizon, jako pierwsza korporacja po Weyland Yutani miała spotkanie z obcymi. Miało to miejsce na planecie Lateo X. Niestety, nie udało się wtedy zgarnąć obiektów do badań. Dopiero 10 lat późńiej uzyskano 4 dorosłe osobniki, które dostarczonow specjalnych pojemnikach. W chwili ataku G4SA (a dokładnie wybuchu dropshipa), ksenomorfy wydostały się na wolność, zabijając personel na 3 poziomie bazy. Jeden został zabity prawie natychmiast po wydostaniu się przez zwierzęcą ochronę. Drugi zginął zastrzelony przez Priesta. Trzeci zaatakował Blondiego - ale został zdjęty przez broń energetyczną jakiegoś zwierzęcia. Czwartego rozwalił Ice po tym, jak poranił Fly'a.

Następnie oddział wrócił na Wolfa. Efekt misji: 4 rannych, z czego dwóch nie wróci już do akcji Blondi i Fly. Fly otrzymuje awans, po wyjściu ze szpitala zostaje instruktorem pilotażu. Ann nie czekała na niego. Pozostało mu wysłać list. Blondi zostaje w G4SA jako specjalista od rozpoznania. W czerwcu do jednostki dochodzą nowi ludzie, zostaje powołana druga grupa uderzeniowa. Pojawia się Księżniczka.